Przywitanie z Bajkałem piątek, 28 marca 2008

W środę wedle planów wybraliśmy się na prirodu, do Listwianki, najbliższej miejscowości (70km od Irkucka) położonej nad samym Bajkałem, w miejscu, w którym swój bieg rozpoczyna Angara. Wbrew zasłyszanym opiniom, że nie ma tam nic ciekawego do zobaczenia, bardzo nam się podobało. Poza główną atrakcją, czyli spacerem i zabawie na zamarzniętym jeziorze, wspięliśmy się na niewielkie wzniesienie, na którym znajduje się Kamień Czerskiego. Widoki niesamowite. Radości dopełnił nam bajkalski przysmak - ciepła, wędzona ryba z rodziny łososiowatych, występująca ponoć tylko w wodach Bajkału – Omul. Wyśmienita. Ostatnią część naszej wycieczki zajęła nam „zabawa w piratów” na zacumowanym przy brzegu wraku statku. Nie byli byśmy sobą, gdybyśmy go nie spenetrowali. Ahoj!

Teraz już wiemy, że po neciotnym cisam nie oznacza w godziny nieparzyste. O czymże człowiek mogł by marzyć po całodniowej wyprawie? - Dusz zakyrt*


W goryczy, do snu obejrzeliśmy film Kingdom, nikomu nie polecam. Szybko zasnąłem.


Bajkał trzeba było odespać, więc czwartek znów jakoś rozpoczął się w południe. Wizyta w dziale międzynarodowym była nadzwyczaj owocna. Jesteśmy już legalnymi mieszkańcami Irkucka, przynajmniej czasowo. Okazało się też, że problemów z przedłużeniem wiz też większych nie będzie. Co więcej, spotkaliśmy kobietę pracującą na wydziale Mezhdunarodnoi ekonomiki i lingwistiki, która to zaproponowała nam, jakby czytając w naszych myślach, kurs języka rosyjskiego dla innostran’cov. Idealnie. Na tym wydziale wybierzemy się też zapewne na ekonomię, a może i marketing. Wycieczka do kampusu, gdzie znajduje się ów wydział w poniedziałek.


Jako, że topniejący śnieg dał popalić naszym butom, utwierdziliśmy się w przekonaniu, że bez stuptutów** się nie obędzie (a dlaczego ja ich nie wziąłem ze sklepu?). Pomimo, iż w Irkucku sklepy sportowo-turystyczne wyrosły jak grzyby po deszczu, do tego jeden na drugim, tylko w jednym w ogóle zrozumiano, o co nam chodzi i odesłano do jeszcze kolejnego. Dzisiaj udało nam się tam dotrzeć - przebogaty asortyment, miła i fachowa obsługa. Jestem pod wrażeniem. I impregnat do obuwia się znalazł. Wszystko ze zniżką na Euro 26 – normalnie „Ameryka”. Pani się tylko dziwiła, czemu tak wybrzydzam na Campusa… uświadomiliśmy. Na weekend planujemy wypad w góry, ale dokąd to jeszcze niewiadoma i dla nas.


Piątkowy ranek, trochę jeszcze ciemnawo. Za półtorej godziny rozpoczynamy zajęcia, więc pomału się zbieram. Pora obudzić współtowarzyszy.

Więcej zdjęć TUTAJ.

* prysznic nieczynny
** wodo-, śniegoodporne ochraniacze na buty i łydki

Brak komentarzy: