Do Moskwy dotarliśmy, jednak ku memu małemu zdziwieniu, bez najmniejszych problemów. Dlaczego zdziwieniu? Jak dotychczas wszystkie moje podróże na wschód zaczynały się mniej lub bardziej przyjemnymi przygodami.
Zacznijmy jednak od początku. W sobotę o 20 czasu ukraińskiego przekroczyliśmy granicę. We Lwowie bez problemu nabyliśmy bilety do Moskwy, które w przeliczeniu na nasze wyniosły nas 122pln za plackarte. W oczekiwaniu na pociąg odjeżdzający o 4:30 rano oddaliśmy się uciechom kulinarno-piwnym w pobliskim przydworcowym, jakże charakterystycznym dla Ukrainy, barze. Kolejne 24h minęły nam w sennej atmosferze, bez większych przygód, oczywiście w pociągu.
Zacznijmy jednak od początku. W sobotę o 20 czasu ukraińskiego przekroczyliśmy granicę. We Lwowie bez problemu nabyliśmy bilety do Moskwy, które w przeliczeniu na nasze wyniosły nas 122pln za plackarte. W oczekiwaniu na pociąg odjeżdzający o 4:30 rano oddaliśmy się uciechom kulinarno-piwnym w pobliskim przydworcowym, jakże charakterystycznym dla Ukrainy, barze. Kolejne 24h minęły nam w sennej atmosferze, bez większych przygód, oczywiście w pociągu.
W Moskwie przywitała nas właściwie noc. Po odestaniu swojego w kolejce do kasy biletowej metra wyruszyliśmy na dworzec jarosławski, skąd kontynuować będziemy podróż do Irkucka. I tu właściwie spotkała nas pierwsze niemiła niespodzianka, na najbliższy pociąg o 13:30 brak już było miejsc na plackarcie, jako iż dzień nieparzysty Bajkal Ekspres, odjeżdzający o 23:30 również nie kursował, co wiecej pozostały dwa pociągi przedstawione w internetowym rozkładzie jazdy okazały się pociągami pocztowo-bagażowymi. Niezwlekając długo zakupiliśmy bilet na pierwszy pociąg dnia kolejnego. Korzystając ze znajomości probowaliśmy znaleźć nocleg, jednakże ostatecznie i tak wylądowaliśmy na dworcu.
Cofnijmy się jednak do rana. Po zakupieniu biletów i oddaniu plecaków do kamery hranenia udaliśmy się na zwiedzanie Moskwy, na które zeszło nam, bagatela, z 15h. Począwszy od Placu Czerwonego, Kremla przez uniwersytet, WDNH i wiele innych. Wrażeń co niemiara, pozytywnych jak najbardziej. Na dworcu wylądowaliśmy koło 23.00 i po odświeżającej kąpieli w dworcowej umywalce ułożyliśmy się snu na twardych, choć całkiem schludnych ławkach odremontowanego dworca.
Obecnie delektuję się bezpłatnym dostępem do internetu w kawiarence około dworca i w oczekiwaniu na pociąg o 13:30 ślę Wam fotki z wczorajszej wędrówki, które niemalże za moment dostępne będą tu: http://picasaweb.google.com/bartek.biskupski/Rosja
Cofnijmy się jednak do rana. Po zakupieniu biletów i oddaniu plecaków do kamery hranenia udaliśmy się na zwiedzanie Moskwy, na które zeszło nam, bagatela, z 15h. Począwszy od Placu Czerwonego, Kremla przez uniwersytet, WDNH i wiele innych. Wrażeń co niemiara, pozytywnych jak najbardziej. Na dworcu wylądowaliśmy koło 23.00 i po odświeżającej kąpieli w dworcowej umywalce ułożyliśmy się snu na twardych, choć całkiem schludnych ławkach odremontowanego dworca.
Obecnie delektuję się bezpłatnym dostępem do internetu w kawiarence około dworca i w oczekiwaniu na pociąg o 13:30 ślę Wam fotki z wczorajszej wędrówki, które niemalże za moment dostępne będą tu: http://picasaweb.google.com/bartek.biskupski/Rosja
1 komentarz:
aż się łezka w oku kręci, gdy się takie wpsiy czyta!! :)
Nie masz noclegowni nad jarosławski bakzał!! :D
Ciekawe czy w Waszym przypadku też tak dużo bomż-ów kłębiło się pod dworcem? Świetni rozmówcy i partnerzy do nocnej fajeczki ;)
Powodzenia w Transsibie - oby Wasze wątroby dojechały jeszcze z Wami choćby do Krasnojarska!! (taki żarcik ;) :P )
Prześlij komentarz